czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 33

- Możesz zostawić mnie samą? - spytałam drżącym głosem oddalając się od chłopaka.
- Nie chcę zostawiać Cię w takim stanie. - odpowiedział spokojnie.
- Proszę. Dochodzi 13. Przyjedź o 13:45, bo mam o 14 trening, dobrze ?
- Oczywiście. Nie rób głupot, Lucy. - powiedział, cmoknął mój policzek i wyszedł z pokoju.
Usiadłam na łóżku. Tysiące myśli nasuwały mi się na minutę.
Przecież miałam sobie dać z nim spokój. Przecież miałam o nim zapomnieć. Ale o miłości nie da się zapomnieć. O uczuciu, które jest wielkie, nie do opisania. Otarłam spływającą po wilgotnym policzku łzę. "Ben wyjeżdża. Muszę się z nim pożegnać." - pomyślałam. Stwierdziłam, że muszę się ogarnąć, choć na nic nie miałam siły. Weszłam do garderoby, wybrałam pierwsze lepsze ciuchy. < pierwszy zestaw na dole > i udałam się do łazienki. Przed szybkim prysznicem napisałam do Ben'a, Laury i Belli SMS : Za 20 minut w parku. Lucy. " Akurat się wyrobiłam ze wszystkim i jako tako  wyglądałam. Nie mogłam przecież pokazać, że tak strasznie cierpię przez chłopaka swego życia. Chciałam o tym pomyśleć wieczorem. Teraz muszę pożegnać przyjaciela. Na dole założyłam trampki i krzyknęłam, że niedługo wrócę. Za 5 minut miałam się spotkać z przyjaciółmi. Przyspieszyłam kroku. Słońce dopiekało, aż żałowałam, że założyłam jeansy. W parku zauważyłam na jednej z ławek, że siedzą trzy osoby. To oni. Podeszłam do nich i przywitałam się z każdym całując w policzek  i udając, że wszystko okej.
- O której jedziecie ? - zapytałam Ben'a i Laurę siadając na ławce.
- 15:30 mamy samolot. Kuźwa będzie mi was brakować. - odpowiedział i przygarnął mnie i Belle do siebie.
- A kiedy się widzimy ? - spytała Bella.
- No wiesz.. Na pewno przyjedziemy na święta. Prawda skarbie ? - zwrócił się chłopak do Laury.
- Oczywiście. Ale sylwestra spędzamy razem, tak ? - spytała dziewczyna.
- No ba. Nie ma innej opcji. I zostaję sama. Ehh.. co za życie. - powiedziała smutno Bella.
- Mała, nie smutaj. Będziemy prawie cały czas w kontakcie. Skype, Facebook i tak dalej. Lucy będzie blisko. A właśnie kiedy Ty jedziesz ?
- Planujemy z tatem coś w sierpniu. Jeszcze w stu procentach nie jestem pewna. Damy radę prawda  ? - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Na tyle było mnie stać.
- Damy. I choćby nie wiadomo co się działo, jeden telefon, wsiadam samolot i jestem u was. - powiedział Ben przytulając nas. Zadzwonił Belli telefon. Odeszła od nas na sekundę, a Ben z Laurą uzgadniali czy wszystko zabrane.
- Przepraszam was bardzo, ale ja się muszę zbierać. Coś z babcią jest nie tak. Zabrało ją pogotowie. Na prawdę muszę iść. - powiedziała przestraszona Bella.
- Szczerze mówiąc to ja też.  - odrzekłam wstając z ławki.
- Kuźwa na serio będzie mi Ciebie brakować.  - dodałam przytulając się do chłopaka.
- Lucy, mogę Cię na chwilę prosić ? - spytał Ben biorąc mnie za rękę. Odeszliśmy kawałek od dziewczyn.
- Ja wiem, że z Tobą jest coś nie tak. Coś Cię gryzie. I chyba się domyślam co. Pewien pan, który złamał serce mojej najlepszej przyjaciółce. Skurwiela powinienem zabić. Ale nie mógłbym Ci tego zrobić. Kochasz go. Kochasz go jak chuj, to widać, na serio. Bella mi mówiła, że dla Ciebie "On" to rozdział zamknięty. Ale tak nie jest. Rozum Ci mówi, żebyś dała sobie z nim spokój, ale serce odmawia. Kieruj się nim. Ono zawsze dobrze mówi, choć na początku może Ci się to wydawać nie możliwe. Miłość to jest najlepsze co Cię mogło spotkać. Z dnia na dzień ona nie minie. Może nawet nigdy. I widać, że to nie jest najzwyklejsze zauroczenie. Wiem co czujesz, bo czuje to samo do Laury. Niby znamy się krótko, ale zdążyłem ją pokochać. Mamy dopiero 16 lat, a tyle doświadczyliśmy w życiu. A to jest dopiero początek. Więc proszę Cię. Nie odpuść łatwo. Jesteś silną kobietą i Ty dobrze o tym wiesz, tak samo jak ja. Będzie dobrze, dasz radę. - powiedział kończąc i tuląc mnie do siebie. Łza pociekła po moim policzku.
- Ej Mała, nie płacz. - otarł mi ją chłopak.
- Dziękuję. - powiedziałam lekko się uśmiechając. 
- Chodź idziemy do reszty. - odrzekł biorąc mnie za rękę. Podeszliśmy do Laury, która siedziała sama, bo Bella musiała szybko biec do domu. 
- To ja spadam. Wiecie, że życzę wam wszystkiego dobrego i żeby Wam się wszystko elegancko układało.-  powiedziałam przytulając ich do siebie.
- Wszystkiego dobrego, Mała. - powiedział Ben z uśmiechem. Cmoknęłam Laurę i Ben'a w policzek, pomachałam im i udałam się do swojego domu. Czekały mnie ciężkie półtorej godziny. 


***

- Scott.. Przecież to jest idiotyczne ! I mam to wszystko przeczytać ? - spytałam zrezygnowana patrząc na te wszystkie papiery. Było ich mnóstwo.
- Jeżeli chcesz pracować w tej agencji, to tak. - odpowiedział z uśmiechem. Bawiło go moje zdenerwowanie.
- To ja się wypisuję z tego. - rzuciłam na stół teczkę.
- Spokojnie. Przecież Ci pomogę. Mamy czas. - powiedział delikatnie. Po półtorej godziny udręki wiedziałam już co mi wolno a co nie. Jakie są moje obowiązki i tak dalej. W drodze do pokoju wspólnego zahaczyłam o Jake'a. 
- Lucy, wszystko w porządku ? - spytał łapiąc mnie za rękę.
- Tak. Znaczy nie. Nie ważne. Muszę iść. - powiedziałam wyrywając przy tym swoją rękę. Nie odpowiedziałam. Odeszłam, czułam na sobie jego spojrzenie. Zawsze jak go gdzieś widziałam, czułam jego perfumy dziwnie się czułam. Odwróciłam się. Dalej patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Podbiegłam do niego. Złapałam za rękę. 
- Widzimy się wieczorem ? - zapytałam cicho.
- Pewnie nie masz czasu. Albo ochoty.- odrzekł smutno. Kurcze, On nic złego nie zrobił a zachowywałam się, jakbym była na niego obrażona. Wspięłam się na palce, złapałam dłońmi jego twarz i delikatnie musnęłam jego wargi. 
- Mam czas i ochotę. - szepnęłam mu do ucha. Na jego policzkach zagościł rumieniec a w moim brzuchu motyle.
- Będę o 8. - krzyknął gdy odchodziłam. Pomachałam mu i odeszłam w stronę pokoju z troszkę lepszym humorem. 








 1 zestaw ;)

_______________________________________
jest kolejny.
po waszych komentarzach wywnioskowałam, że tamten rozdział,
przypadł wam do gustu.
cieszy mnie to bardzo ;*
mam nadzieję, że  z rozdziału powyższego też będziecie zadowoleni.
wasza : smile_xd
<3


1 komentarz: