- Nawet musimy. Siadaj, mam nie najlepszą wiadomość dla Ciebie. Może coś zjesz ? - odrzekł ojciec.
- Napije się tylko soku. - oznajmiła dziewczyna. 'Ojciec nie zauważył, że płakałam. Bardzo dobrze..'- pomyślała.
- Co to za wiadomość.- dodała.
- Widzisz.. Byłem w tej kancelarii, w której kiedyś pracowałem i dowiedziałem się, że moje stanowisko jest już zajęte. Czekali na mnie ale to trwało zbyt długo..
- Tato, do rzeczy.
- Zaproponowali mi inną posadę.
- To powinieneś się cieszyć.
- No nie bardzo... Ta praca nie jest w tym mieście.
- To znaczy, że się stąd wyprowadzamy? - Lucy aż wstała z krzesła, gdy ojciec powiedział jej taką wiadomość.
- Zależy to od Ciebie. Skrzywdziłem Cię na tyle, więc daje Ci wybór. Ja się dostosuje.. Będę szukał dalej pracy, niedaleko tego domu.
- Kiedy masz podać odpowiedź?
- Jutro o 15 mam być w kancelarii. Wiem, że to mało czasu ale to jest taka okazja na którą czeka każdy niepracujący prawnik. Zdecyduj się, jutro mi powiesz.
- Nie muszę. Wyjeżdżamy . - powiedziała stanowczo szesnastolatka i udała się do swojego pokoju ze szklanką soku, nie czekając na odpowiedź ojca. Było około godziny 19, chciała jeszcze raz się nad tym wszystkim spokojnie zastanowić. Ubrała kurtkę, założyła trampki i krzyknęła na odchodne ojcu, że wróci późno i niech na nią nie czeka. Ze słuchawkami w uszach i bitem Pezeta kierowała się ku najbliższemu marketowi kupić jakieś wino. Właśnie, najlepiej jej się rozmyślało przy winie. Po zakupie miała dalszy plan co do tego piątkowego wieczoru. Poszła na cmentarz. Do mamy.
- Mamo.. Ja nie daję rady, rozumiesz? Nie daję.. Czemu odeszłaś ? Powiedz.. Tak bardzo mi Ciebie brakuje.. Z Tobą byłoby wszystko łatwiejsze... Przyjaciele za przeproszeniem mają mnie w dupie, a mój chłopak nie chce mi powiedzieć dlaczego leży w szpitalu.. To jest straszne, że najbliższe Ci osoby odchodzą.. Najpierw Ty, potem oni.. Wiesz co jeszcze.. ? To jest nie sprawiedliwe. Ty odeszłaś, a ja nawet nie zdążyłam Ci powiedzieć, prosto w oczy, jak Ci dziękuje. Dziękuje Ci, że byłaś ze mną gdy Cię potrzebowałam. Dziękuje Ci, że gdy późno wracałam Ty na mnie nie krzyczałaś i nie dawałaś kar, tylko pytałaś z ciekawością co takiego niesamowitego się stało, że się spóźniłam. Dziękuje Ci, że mogłam Ci się wyżalić, pośmiać się.. Te chwile były takie wspaniałe, a ja ich nie doceniałam. A teraz ? Siedzę jak jakaś idiotka na cmentarzu i gadam idiotyczny monolog... Ale nie. On nie jest idiotyczny. Mówię Ci to, czego nie zdążyłam Ci powiedzieć. Wyjeżdżam. Jest mi trudno stąd wyjechać, bo będę tęsknić za Tobą jak cholera. Jeszcze bardziej niż teraz, gdy jestem tutaj, blisko Ciebie. Ale muszę.. Chyba to będzie najlepsze rozwiązanie. I.. jeszcze raz.. Dziękuję.- wylała wszystkie smutki ze łzami i winem, do mamy. Bo ona zawsze ją rozumiała. Zrobiło się dosyć późno. Ze zmęczenia i lekkiego przedawkowania zasnęła na ławce z butelką wina. Gdy alkohol przestał działać, zrobiło jej się zimno i się przebudziła.
- Cholera, ile ja tu jestem ? - rzekła do siebie samej, drżącym głosem. Nie zabrała ze sobą telefonu, więc nie wiedziała która jest godzina. Było bardzo ciemno - "Więc noc." - pomyślała. Wstała i szła powolnym krokiem w stronę domu. Światło w salonie się świeciło. Przypomniała sobie, że ma w kieszeni miętówki. Wzięła jedną, aby tata nie wyczuł wina.
- Gdzie Ty polazłaś?! Martwiłem się jak nie wiem co.. Oo młoda panno, przesadziłaś. Nigdy nie dostałaś szlabanu, to teraz dostaniesz. Jutro i w niedzielę nie wychodzisz nigdzie z domu. Oszalałaś no.. Jest godzina w pół do 4, a mojej szesnastoletniej córki nie ma w domu. Żebym jeszcze wiedział, że jest na imprezie czy coś to rozumiem ale wyjść sobie o tak ? Tak być nie może. To że się przeprowadzamy, nie znaczy, że możesz tak hulać. - powiedział ojciec. Był bardzo zdenerwowany- było widać.
- Przepraszam.. Byłam u mamy i chyba zasnęłam.. - odrzekła po cichu dziewczyna.
- Dobrze, już dobrze. Idź spać.. Ale więcej bez takich wybryków.- rzekł już spokojniej ojciec i pocałował córkę w czoło. Gdy szła na górę, zmierzył ją niepokojącym wzrokiem. Lucy znała to spojrzenie. Wiedział, że nie piła normalnego soczku. Poszła do łazienki, wykąpała się i od razu poszła spać. Nie miała pojęcia co przyniesie czas. Czy uśmiech, czy łzy.