" O cholera ! Już 7 ! Pewnie Scott już jest ! " - pomyślałam i zaczęłam biec. Daleko nie miałam więc po 3 minutach szybkiego truchtu byłam w domu. Wpadłam do domu jak wariat.
- Jeeeesteeem ! - krzyknęłam w progu zdejmując buty.
- Ciszej, masz gościa.- powiedział tata.
- Już myślałem, że się zgubiłaś. - dodał.
" Ho ho żartwoniś się znalazł " - cisnęło mi się na usta, ale nie powiedziałam tego na głos. Uśmiechnęłam się i poszłam z zakupami do kuchni.
- Hej Mała. Ręce Ci nie odpadły od tych siatek ? - zapytał Scott całując mnie w policzek i zabierając torby. Tata wyszedł z kuchni, zostawiając nam zrobienie kolacji.
- No jak widać, nie. Przepraszam za spóźnienie ale byłam u kumpeli po zeszyty.
- U Belli ?
- Nie.
- Lucy, powinnaś się do niej odezwać. Przecież ona nic nie zawiniła.
- Dzisiaj miałam to zrobić, ale nie miałam czasu.
- Gdzie byłaś ?
- U Max'a..
- Aha. Dobra więcej nie pytam. Głodny jestem. Co robimy ? - zapytał wyjmując pomidory.
- A no co masz ochotę ? - spytałam z uśmiechem.
- Hmm.. No nie wiem. Pani Kucharko.
- Zaraz coś wymyślimy. - powiedziałam. Ze Scott'em się świetnie gotuje. Było tak jak kiedyś. Ale tak jak kiedyś nie będzie już nigdy. Po półtorej godzinnym gotowaniu w końcu zasiedliśmy do stołu. Tacie bardzo smakowało i powiedział, że powinniśmy ze Scott'em częściej gotować. Scott pożerał wszystko bardzo szybko. Ja zjadłam tylko sałatkę.
- Lucy czemu nie jesz kurczaka ? - spytał tata.
- Nie mam ochoty. Scott zje za mnie. - powiedziałam ze śmiechem.
- No przepraszam ale od rana prawie nic nie jadłem. - odrzekł gość biorąc kolejną porcję kurczaka.
- Dobrze, dobrze. Jedz. - odpowiedziałam. Po posiłku, tata obiecał, że posprząta. Poszliśmy ze Scott'em do mojego pokoju. Zachciało mi się papierosa. Wyjęłam paczkę Malboro i zapalniczkę z kieszonki kurtki i wyszłam na balkon. Delektowałam się dymem i robiłam kółeczka.
- Nie powinnaś palić. - odezwał się w końcu Scott.
- Kiedyś Ci to nie przeszkadzało.. - powiedziałam cicho.
- To było kiedyś.
- Kiedyś .. - powtórzyłam.
- Jutro przyjadę po Ciebie do szkoły. - zmienił temat.
- Jak to ? Ty nie idziesz ? - spytałam zdziwiona.
- Już o wszystkim wiesz. Nie muszę.
- Ej.. To ile Ty tak na prawdę masz lat ?
- 21.
Wybuchłam śmiechem.
- I z czego cieszysz jape ? - zapytał zdziwiony.
- Staaaruszek. Choć do środka bo zimno mi. - odrzekłam i zgasiłam papierosa.
- Musisz wszystkich poznać. - powiedział siadając na bujanym fotelu.
- Nie wiem czy muszę. Posłuchaj, ja się wyprowadzam. To nie ma sensu. Nic nie ma sensu.. A z resztą, co ja Ci będę mówiła. Może masz jakieś podsłuchy czy coś...
- Nic nie mam. Mów. Przecież możesz mi zaufać.
- No dobrze. - powiedziałam z oporem.
- Tata nie mógł w mieście znaleźć pracy, więc dostał propozycję w innym. Najpierw zapytał mnie, przedtem nic mnie tu nie trzymało. Rose odeszła, nie mam pojęcia dlaczego. Z Bellą i Ben'em się od siebie odsunęliśmy. Z Max'em jest podobnie. Tylko że on ma poważne problemy... Cholera, za szybko się zgodziłam na tą przeprowadzkę. Ojciec nawet kupił już dom. Z tą agencją ja nic nie ogarniam.. Jak tata nic o tym może nie wiedzieć ? Przecież musi. A mama ? Ona wszystkich oszukiwała. Ale Ty, masz powiedzieć mi wszystko. - skończyłam swoja wypowiedź wzrokiem patrzącym prosto w oczy przyjaciela.
- Wszystko ? - zapytał.
- Prawdę. - odpowiedziałam cicho.
- Więc.. Wkrótce twój ojciec będzie musiał się o wszystkim dowiedzieć, wtedy kiedy się będziecie wyprowadzać. Twoja matka, chciała wam to powiedzieć, ale cóż. Tajemnica zawodowa. Wiedziała, że w końcu się dowiesz. Będziesz na razie uczęszczała na różne zajęcia z twoimi kolegami z grupy. Pierwsza rzecz z której powinnaś się cieszyć, jest to, że masz w grupie samych facetów. Druga rzecz, że trafiłaś do zajebistego lecz trudnego miejsca. I ostatnia rzecz, z której chyba najbardziej się będziesz cieszyła jest, że tak szybko jak myślałaś się nie wyprowadzisz. Nicole na to nie pozwoli. Ma takie same prawa, jak twój ojciec. - skończył.
- Nie wiem co o tym myśleć.. A przypomniałam sobie. Jutro nie mogę.
- Co nie możesz?
- Nie możesz po mnie przyjechać. Umówiłam się z Max'em, że jedziemy po jego siostrę.
- Nie może sam pojechać ?
- Muszę z nim jeszcze porozmawiać. Spotkamy się wieczorem, ok?
- To nie możliwe. Kończycie lekcje jutro 13.30. W pół do 3 będę pod szkołą. Taki mój obowiązek. I tak powinnaś być wcześniej. Nicole się zdenerwuje. ale ja już coś wymyślę.
- Eee.. No dzięki.
- Widzę, że pożyczyłaś zeszyty. Ja się będę zbierał. - powiedział wstając.
- No ok. Widzimy się jutro. - odrzekłam i cmoknęłam go w policzek. Pożegnałam gościa i udałam się ze szklanką soku pomarańczowego na górę. Czekał mnie bardzo długi i ciężki zeszyt z trudnymi przedmiotami.
- Dobrze, dobrze. Jedz. - odpowiedziałam. Po posiłku, tata obiecał, że posprząta. Poszliśmy ze Scott'em do mojego pokoju. Zachciało mi się papierosa. Wyjęłam paczkę Malboro i zapalniczkę z kieszonki kurtki i wyszłam na balkon. Delektowałam się dymem i robiłam kółeczka.
- Nie powinnaś palić. - odezwał się w końcu Scott.
- Kiedyś Ci to nie przeszkadzało.. - powiedziałam cicho.
- To było kiedyś.
- Kiedyś .. - powtórzyłam.
- Jutro przyjadę po Ciebie do szkoły. - zmienił temat.
- Jak to ? Ty nie idziesz ? - spytałam zdziwiona.
- Już o wszystkim wiesz. Nie muszę.
- Ej.. To ile Ty tak na prawdę masz lat ?
- 21.
Wybuchłam śmiechem.
- I z czego cieszysz jape ? - zapytał zdziwiony.
- Staaaruszek. Choć do środka bo zimno mi. - odrzekłam i zgasiłam papierosa.
- Musisz wszystkich poznać. - powiedział siadając na bujanym fotelu.
- Nie wiem czy muszę. Posłuchaj, ja się wyprowadzam. To nie ma sensu. Nic nie ma sensu.. A z resztą, co ja Ci będę mówiła. Może masz jakieś podsłuchy czy coś...
- Nic nie mam. Mów. Przecież możesz mi zaufać.
- No dobrze. - powiedziałam z oporem.
- Tata nie mógł w mieście znaleźć pracy, więc dostał propozycję w innym. Najpierw zapytał mnie, przedtem nic mnie tu nie trzymało. Rose odeszła, nie mam pojęcia dlaczego. Z Bellą i Ben'em się od siebie odsunęliśmy. Z Max'em jest podobnie. Tylko że on ma poważne problemy... Cholera, za szybko się zgodziłam na tą przeprowadzkę. Ojciec nawet kupił już dom. Z tą agencją ja nic nie ogarniam.. Jak tata nic o tym może nie wiedzieć ? Przecież musi. A mama ? Ona wszystkich oszukiwała. Ale Ty, masz powiedzieć mi wszystko. - skończyłam swoja wypowiedź wzrokiem patrzącym prosto w oczy przyjaciela.
- Wszystko ? - zapytał.
- Prawdę. - odpowiedziałam cicho.
- Więc.. Wkrótce twój ojciec będzie musiał się o wszystkim dowiedzieć, wtedy kiedy się będziecie wyprowadzać. Twoja matka, chciała wam to powiedzieć, ale cóż. Tajemnica zawodowa. Wiedziała, że w końcu się dowiesz. Będziesz na razie uczęszczała na różne zajęcia z twoimi kolegami z grupy. Pierwsza rzecz z której powinnaś się cieszyć, jest to, że masz w grupie samych facetów. Druga rzecz, że trafiłaś do zajebistego lecz trudnego miejsca. I ostatnia rzecz, z której chyba najbardziej się będziesz cieszyła jest, że tak szybko jak myślałaś się nie wyprowadzisz. Nicole na to nie pozwoli. Ma takie same prawa, jak twój ojciec. - skończył.
- Nie wiem co o tym myśleć.. A przypomniałam sobie. Jutro nie mogę.
- Co nie możesz?
- Nie możesz po mnie przyjechać. Umówiłam się z Max'em, że jedziemy po jego siostrę.
- Nie może sam pojechać ?
- Muszę z nim jeszcze porozmawiać. Spotkamy się wieczorem, ok?
- To nie możliwe. Kończycie lekcje jutro 13.30. W pół do 3 będę pod szkołą. Taki mój obowiązek. I tak powinnaś być wcześniej. Nicole się zdenerwuje. ale ja już coś wymyślę.
- Eee.. No dzięki.
- Widzę, że pożyczyłaś zeszyty. Ja się będę zbierał. - powiedział wstając.
- No ok. Widzimy się jutro. - odrzekłam i cmoknęłam go w policzek. Pożegnałam gościa i udałam się ze szklanką soku pomarańczowego na górę. Czekał mnie bardzo długi i ciężki zeszyt z trudnymi przedmiotami.
nie podoba mi się.
na dziś :
buziaki ♥