środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 31

Wiem wiem jestem do dupy. Problemy osobiste i brak czasu nie dają szans na pisanie nowych rozdziałów. Ale jakoś tak myślę, że nie chcę kończyć tego opowiadania. Mam za dużo pomysłów, żeby teraz ich nie zrealizować. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy, a teraz zapraszam do czytania i przepraszam za długą nieobecność. Dziękuję tym co zostali, którzy byli i będą. ;**


- Powtórka z ostatniej nocy ? - spytał mnie ktoś ze śmiechem podając szklankę z wodą.
- Ale cco.. jak ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie biorąc szybko szklankę i wypijając ją.
- No znów zabalowałaś. - powiedział ze śmiechem Jake.
- Jejku.. moja głowa. Czemu jestem w agencji ?
- Byłaś nieźle wkręcona, to przecież nie będziemy wieźli Cię do domu. Dzwoniliśmy do twojego taty. Powiedzieliśmy że nocujesz u Belli.
- A no ok. A która godzina ?
- Dochodzi 11. Zgłodniałaś ?
- Trochę. Ale najpierw idę do łazienki. Przyjdę do pokoju wspólnego, ok ?
- No pewnie. W łazience masz wszystko. Nicole o Ciebie dba, choć jesteś tu krótko. - odrzekł z uśmiechem chłopak i wyszedł z pokoju.
Wstałam z wielkim bólem głowy. Na sobie miałam dalej sukienkę, a szpilki leżały obok sofy. Aż bałam się spojrzeć w lustro. Z szafy wyjęłam ciemny dres i niebieską koszulkę z czarnym napisem. W łazience przestraszyłam się samej siebie. Rozczochrane włosy i rozmazany makijaż robiły swoje. Jak najszybciej pragnęłam wejść pod prysznic. Po kąpieli czułam się lepiej. Założyłam przygotowane ciuchy, związałam włosy w warkocza i przeleciałam tuszem po rzęsach. Na nogi włożyłam vansy i wyszłam. W pokoju wspólnym wszyscy siedzieli.
- Oo nasza śpiąca i balująca księżniczka wstała. - śmiał się Logi.
- Daruj sobie. - spojrzałam na niego z karcącym, po czym uśmiechnęłam się.
- Ma ktoś może jakieś tabletki, albo coś ? - dodałam pytając.
- Na kaca jest jedna recepta.
- Tak ? Od kiedy Ty taki mądrala się zrobiłeś ? - spytałam Troj'a,
- No od zawsze. - zaśmiał się.
- Shawn dlaczego Cię z nami nie było ? - spytał później chłopaka, który klikał coś cały czas w komputerze.
- Ja, nie to co wy, pracuję, Chłopaki, macie zajęcie na wieczór. Trzeba odwiedzić pewien klub. Szukamy pewnego dilera. Ze źródeł ma tam dzisiaj być. - odpowiedział.
- Miejsce, czas i już się robi szefie. - rzekł Logi.
- Mogę z wami ? - spytałam nieśmiało. Popatrzyli na mnie wzrokiem ' co ja pacze ' i wybuchli śmiechem.
- Powiedziałam coś śmiesznego lub coś, co powinno was tak rozbawić ?
- Ee szybka jest. Lubię takie. - powiedział Troj zakładając ręce na piersi. Dostał poduszką ode mnie w twarz.
- Lucy, nie przeszłaś nawet treningów. To jest zbyt niebezpieczna akcja. A właśnie. O 14 masz trening ze Scott'em. - rzekł Shawn.
- A gdzie On się w ogóle podziewa ? - spytałam.
- Ma coś do załatwienia na mieście. Niedługo powinien być. Jest prawie w pół do 12. Przed 12 mieliśmy odstawić Cię do domu. Obiecaliśmy to twojemu tacie. Pamiętaj, że nocowałaś u Belli.
- Jasne jasne. Dobra, podwiezie mnie ktoś ?
- Choć, jedziemy. - odrzekł Jake, biorąc mnie za rękę. Zawsze jak mnie za nią chwycił, czułam coś dziwnego w brzuchu. Nieważne. Zeszliśmy do podziemnego tunelu. Jake spojrzał na mnie pytającą miną, gdy staliśmy przy samochodach.
- Szlag. - przeklęłam.
- Co ? Coś nie tak ? - spytał zdziwiony chłopak.
- Chyba zostawiłam torebkę w pokoju. Mam w niej portfel, telefon, klucze. Kurcze..
- Dobra, poczekaj tu. Zaraz Ci ją przyniosę. Tylko nigdzie się stąd nie ruszaj.
- Okej, dziękuję. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego gdy poszedł do drzwi. Korytarz w podziemnym garażu był długi. A drzwi były tylko 3. Stałam oparta przez jakieś trzy minuty o samochód, oglądając paznokcie. Pomyślałam, że wieczorem pomaluję je na jakiś ładny kolor. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi.
- Oo Jake, szybki jesteś. Znalazłeś moją torebkę  ? - spytałam nie oglądając się w jego stronę.
- A co masz ciekawego w torebeczce ? - spytał ochrypły głos. To nie Jake. Przeleciał przeze mnie dziwny dreszcz. Odwróciłam się. Stało dwóch mężczyzn w ciemnych ubraniach. Patrzyli na mnie szyderczym wzrokiem.
- Ej to ta nowa z  A-D. - powiedział drugi. Patrzył na mnie już nie z uśmiechem a wręcz przeciwnie. Z taką jakby nienawiścią.
- Kim jesteście ? O co wam chodzi ? - mówiłam idąc do tyłu, podczas gdy oni szli w moją stronę.
- Zaraz się przekonasz. - powiedział jeden i podbiegł do mnie. Wyszarpnęłam rękę i zaczęłam uciekać. Przerażona biegłam przez korytarz, nie mogąc znaleźć drzwi. W końcu ukazały mi się jedne, z których wychodził Jake. Zdziwiony patrzył na mnie, jak biegnę. Po chwili ujrzał z tyłu dwóch mężczyzn biegnących za mną. Traciłam już siły, nie mogłam biec. Chciałam uciec od tych zbirów. Dobiegłam zdyszana do drzwi.
- Jake, kurwa kto to jest ? - pytałam szybko.
- Uciekamy stąd. Winda się zepsuła, musimy biec schodami.
- Nie dam rady. - mówiłam, gdy tamci krzyczeli do Jake'a żeby mnie puścił. Obok schodów był małe drzwiczki. Otworzył je Jake i wepchnął do środka. W środku było bardzo ciemno. Wpadłam na jakiegoś mopa, poznając po kształcie, więc pomyślałam, że jest to jakiś schowek. Było bardzo mało miejsca. Ja, Jake, mop i wiaderko staliśmy do siebie przytuleni. Zza drzwi dochodziły dźwięki. Szybko przytuliłam się i złapałam za szyję Jake'a. Sama nie spodziewałam się takiej reakcji a mowa On. Po chwili dźwięki ucichły. Czułam na sobie oddech chłopaka. W brzuchu wirowały motylki.
"Czułam się bezpiecznie. Tak samo jak w ramionach Max'a. Ale w ramionach Max'a już nigdy nie będę. Muszę o nim  zapomnieć. Zacząć od nowa. Zawsze go będę kochać, lecz nigdy już z nim nie będę. Ułożymy swoje życie. Osobno. " - pomyślałam, po czym bez wahania zatopiłam swoje usta w ustach Jake'a. Od razu odwzajemnił pocałunek. Nie myślałam o tym czy było to nie stosowne. Nie liczyło się nic. Delikatnie głaskał moje plecy ręką, drugą przytrzymując w talii  a ja przeczesywałam jego czuprynę koniuszkami palców. Magia. Po prostu magia.

1 komentarz:

  1. świetne! czekam i będę czekała na kolejne rozdziały. ;*
    ps. co było w paczce ? ;D napisz o tym w końcu. xD ;D

    OdpowiedzUsuń