czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 28

- Tato ! Jesteśmy ! - krzyknęłam wchodząc do domu i zdejmując buty.
- No wspaniale ! Siadajcie do stołu. - powiedział ojciec podchodząc do nas. A że mi się nie chciało jeść, to poszłam tam z niechęcią. Po dziubałam i odstawiłam talerz. Jake'owi posmakowało i wziął dokładkę. Cholera ile faceci mogą jeść..
- Chyba pójdziemy do mnie. Pozmywasz ? - spytałam tatę, gdy Jake skończył jeść.
- Jasne, idźcie na górę.- odrzekł biorąc talerze. Poszliśmy na górę.
- Napijesz się czegoś ? - zapytałam siadając na łóżku.
- Nie no dzięki nie chcę. Najadłem się. Twój tata świetnie gotuje. Lecz szczerze mówiąc.. Poszedł bym na imprezę. Jakąś mam chęć.. Co Ty na to ? - nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Nie miałam ochoty tam iść ... Lecz z drugiej strony oderwała bym się od tego wszystkiego.
- No dobra. Jestem za. Może jutro, wieczorem, po zakończeniu roku ? Wezmę Belle, pogadam z Ben'em... Chłopaków weź. - po chwili zapytałam.
- Ok pogadam ze Scott'em ale chłopaki to chyba nie pójdą. A może.. No nie wiem, zobaczę. A kto to jest Ben ? - spytał nieśmiało chłopak.
- Ben jest to jeden z moich przyjaciół. Urwał nam się kontakt. Nie gadaliśmy bardzo długo. Był w porządku, chyba teraz też jest.. Dzisiaj się spotkam z Jacob'em, jak zdążę to i z Ben'em i Bellą.
- Wiesz, że nie możesz im powiedzieć o agencji..
- Tak wiem, i nie mam zamiaru im tego mówić. - przerwałam mu.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- No jasne, wal śmiało.
- Powiedz tylko szczerze. Czy Ty się chcesz na prawdę stąd wyprowadzić ?
- Już wcześniej tata proponował mi to. Lecz odmówiłam. Myślałam, że coś mnie tutaj trzyma. Ale teraz jestem tego pewna. Chcę stąd wyjechać. Zapomnieć, rozumiesz ? Zapomnieć o wszystkim, zacząć od nowa. Tylko wtedy będę żyła pełnią życia.
- Ucieczka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zobacz z innej perspektywy. Jak ranisz innych ludzi. Na przykład Belle. Jest twoją przyjaciółką. Wiesz, jak ona cierpi? Po prostu tęskni za Tobą. Szkoda jej, że wasz kontakt się urwał. I wiesz.. No chciałem z Tobą porozmawiać, więc poruszę ten temat. Oczywiście jak chcesz, możemy o nim nie rozmawiać..
- Chodzi Ci o Max'a, prawda ?
Skinął głową.
- Z Max'em nie możemy być razem. Widać, nie jesteśmy sobie pisani. Jest w ośrodku. Bardzo dobrze. Niech się wyleczy i zacznie nowe życie. Nigdy o nim nie zapomnę, bo.. Ja go kocham. I nigdy nie przestanę. - powiedziałam łamiącym się głosem, lecz zatrzymałam łzy. Bez słowa mnie przytulił. Tego mi było trzeba. Wstałam i wyjęłam z szafki trzy albumy. We dwoje śmialiśmy się z niektórych zdjęć, bo wyszłam na nich śmiesznie. Siedzieliśmy tak z półtorej godziny, bo Jake musiał się zbierać. Umówiliśmy się, że się zdzwonimy.
Po wyjściu Jake'a zadzwoniłam do Belli. Zgodziła się od razu. Miała być u mnie za 5 minut. W tym czasie posprzątałam albumy.
- Lucy, masz gościa. - powiedział tata wchodząc do pokoju. Weszła Bella. Tata wyszedł  a ja rzuciłam się Belli na szyję.
- No w końcu. Myślałam, że już nigdy nie zechcesz się ze mną spotkać.. - powiedziała smutno lecz  z uśmiechem.
- Ja Ciebie bardzo przepraszam. Zaniedbałam naszą przyjaźń, wiem. Ale te wakacje, może nawet ostatnie ale będą wspaniałe.
- Jak to ostatnie ? - spytała siadając na łóżku, a ja koło niej.
- Bella ja.. Ja wyjeżdżam. Wyprowadzam się już w sierpniu.
- Dlaczego ? Chcesz po prostu wszystko ot tak zostawić ? Nie wiem czy to jest dobry pomysł.. Ale. To jest twoje życie. Zrobisz co zechcesz, i wiedz, że zawsze ktoś tu na Ciebie czeka.
- Dziękuję. - powiedziałam i ją przytuliłam. Łza spłynęła mi po policzku.
- Ej Mała no nie płacz. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Powiedz mi, jakim cudem byłaś w szpitalu tyle czasu ? Twój ojciec był w szkole, wychówa mówiła nam, że ktoś Cię pobił. To prawda?
- Tak, nie przyjemna sytuacja. Nie chcę o tym rozmawiać, ok ? - skłamałam. Musiałam.
- No ok. Wszyscy wyjeżdżają Ehh..
- Jak to wszyscy  ? - spytałam zdziwiona.
- No wszyscy. Ty wyjeżdżasz w połowie wakacji, a Ben już po jutrze.
- Ben wyjeżdża ?! - niemal krzyknęłam.
- No tak. Jakbyś miała z nami kontakt to byś wiedziała.
- Nie zapominaj, że leżałam dwa tygodnie w śpiączce.
- No tak, sorki. Więc wyjeżdża ze swoją nową dziewczyną. No nie taką nową, są ze sobą od miesiąca ale to chyba coś poważniejszego. Miła dziewczyna.
- No to fajnie. Niech mu się ułoży, życzę mu jak najlepiej.
- Słyszałam o Max'ie. Podobno ktoś znalazł go zalanego.. A był tak normalny, fajny.
- Proszę Cię, nie zaczynajmy tego tematu. Z Max'em skończone.
- Rozumiem. Chyba będę się zbierać. Jutro się widzimy ostatni raz w starej szkole, tak ?
- Jasne. A właśnie. Jutro kolega chce się wybrać na imprezę. Piszesz się na to prawda? Weź Ben'a., pogadam ze Scott'em. Niech weźmie swoją laske. Ostatnia impreza we troje, ok ?
- Ok. Pogadam z nim. Ja będę na pewno ? Z tym kolegą to coś ten ? No wiesz no.
- Niee, to tylko przyjaciel. Nic więcej.
- A co u Scott'a ? Pewnie o jego przeprowadzce wiesz no nie ? Heh.
Kurcze jaka przeprowadzka ? A może On to wymyślił. No musiał przecież, nie chodzi już tu do szkoły.
- No tak wiem, jutro ma wpaść.
- Fajnie. Dobra ja lecę. Trzymaj się, pa. - cmoknęłam mnie w policzek i wybiegła z pokoju. Wzięłam telefon i leżąc na łóżku zadzwoniłam do Jacob'a. Nie odbierał. Czytałam książkę i chyba otworzyły mi się wrota do krainy Morfeusza. Nie zawahałam się. Weszłam od razu.



jak widzicie, nic sensownego nie dało mi się wymyślić.
jakaś blokada albo coś. 
na razie musiałam wszystko oczyścić, więc nic się nie dzieje.
ale już w przyszłych rozdziałach będzie akcja.
jakieś propozycje?  ;)
buziaki ;**

1 komentarz:

  1. świetne. czekam na następne. ciekawi mnie co wymyślisz ;D

    OdpowiedzUsuń